Jeden dzień z życia dworca PKS – Zakopane

„Jeden dzień z życia dworca PKS” to mój skromny autorski cykl powrotu do przeszłości transportowej w czasach, gdy telefony komórkowe nie miały jeszcze aparatów fotograficznych, ledwo mieściły się w kieszeniach spodni, a w miejscowościach takich jak Zakopane obsługę wszystkich kursów lokalnych, oraz szeregu dalekobieżnych, zapewniało miejscowe przedsiębiorstwo jakim było P.K.S. w Zakopanem.

Istniejąca firma od marca 1945 roku, jeszcze jako filia krakowskiego PKS, przez lata przewoziła wypoczywających w stolicy polskich Tatr turystów na liniach do Kuźnic, Doliny Kościeliśkiej, Polany Palenickiej, na Gubałówkę czy „lokalsów” na liniach do Zębu, Kir, Murzasihla, Nowego Targu czy okólnych przez Olczę, Harendę i Pardałówkę.

Trzonem taboru zakopiańskiego przedsiębiorstwa były, z początku Jelcze-„ogórki”, ale od lat 80tych podstawą taboru były Autosany (modele: H9, H10), Jelcze (L11/2, PR110D, PR110D Lux, T120), Sanosy S14 czy Ikarusy-Zemun IK160P. Zdarzały się także we flocie autobusy typowe dla komunikacji miejskiej, jak np. Jelcze PR110U, Autosany H9-35 czy Jelcze M11. Dlaczego? Bowiem komunikację miejską wewnątrz miasta Zakopane obsługiwał niekto inny jak zakopiański PKS.

Na moich fotografiach wykonanych we wrześniu 2003 roku, a więc dokładnie 20 lat temu zobaczycie jakim to autobusowym sprzętem wożono pasażerów wypoczywających oraz zamieszkujących rejon najsłynniejszego polskiego górskiego kurortu. Były to początki transportu prywatnego, tzw. „busiarstwa”, które w wielu polskich miastach, gdzie przybywało sporo turystów, skutecznie przyczyniło się do upadku lokalnego przewoźnika PKS. Zakopiańska firma zakończyła działalność, w bardzo dziwnych okolicznościach, w listopadzie 2010 roku, gdy właściwy sąd orzekł upadłość spółki.

Pozdrawiam, Wojciech Liberda

O autorze

Pasjonat, fotograf, miłośnik, podróżnik wszystkiego co jeździ.