W dniu 23 grudnia 2013 roku na ulicach Katowic zadebiutowały liniowo Solarisy Urbino 12 III generacji z silnikiem spełniającym normy emisji spalin Euro 5, które zakupiło PKM Katowice. W tym roku mija 10 rok ich eksploatacji, a to dobra okazja do przybliżenia sylwetek tych wozów.
W początkowej fazie eksploatacji pojazdy trafiły na obie zajezdnie przewoźnika. Otrzymały one numery taborowe w zakresie 600-607. Egzemplarze w zakresie 600-603 trafiły na zajezdnię na ul. Mickiewicza, natomiast pozostałe egzemplarze (604-607) na zajezdnię w dzielnicy Zawodzie.
Debiut liniowy
Autobusy przypisane do zajezdni na Zawodziu wyjechały nieco później niż pojazdy przypisane do drugiej zajezdni. 23 grudnia 2013 roku na ulice Katowic wyjechały wozy w zakresie numeracji 600-603. Tego dnia wozy 600 i 601 wyjechały na linię 37, wóz 602 na linię 632 a wóz 603 na linię 10.
Specyfikacja techniczna
„Sercem” pojazdów jest silnik DAF PR183S3 o mocy 256KM, który zblokowano z automatyczną, 4-biegową skrzynią Voith D854. Autobus może zabrać na pokład 91 pasażerów, z czego 29 na miejscach siedzących i 62 na miejscach stojących. Wymianę pasażerską zapewniają drzwi w układzie 2-2-2. Autobus posiada nowoczesne udogodnienia dla podróżnych takie jak: miejsce dla wózka inwalidzkiego, dla wózka dziecięcego, klimatyzację przedziału pasażerskiego czy też siedzenia dostępne z tzw. „niskiej podłogi”.
Eksploatacja liniowa
Podział wozów na obie zajezdnie funkcjonował do 2022 roku. Wtedy wszystkie pojazdy zostały przypisane do zajezdni na Zawodziu, skąd wyjeżdżają po dziś dzień. Od początku eksploatacji wozy spotkać można było na liniach obsługiwanych przez PKM Katowice, na których wymagane są autobusy o długości 12 metrów. Były to linie takie jak: 9, 10, 12, 13, 37, 43, 70, 72, 74, 76, 77, 108, 109, 115, 130, 138, 149, 170, 177, 238, 296, 297, 600, 830, M24, 910, 974, M101, 7N, 30N czy też 297N.
Obecnie wozy można spotkać na liniach obsługiwanych przez zajezdnię Zawodzie, tj.: 72, 74, 115, 600 czy 910.
Uzupełnieniem artykułu jest galeria zdjęciowa, w której – poza moimi kadrami – znajdziecie ujęcie pana Jakuba Dyla, któremu dziękuję za możliwość użycia zdjęć w artykule.