W obiektywie redaktorów HTP, odc. 36
Dnia 3 stycznia 1975 roku Tramwaje Śląskie S.A rozpoczęły eksploatację wagonów typu 105N. „Stopiątki” na stałe wpisały się w górnośląski krajobraz, stając się jedną z ikon komunikacji miejskiej na Śląsku i Zagłębiu.
Nawet 50 lat później wagony tego typu nadal dzielnie służą spółce, przewożąc pasażerów na wielu liniach tramwajowych funkcjonujących w całej Metropolii. Dzięki modernizacji większości wagonów tego typu spotkać tutaj można cały wachlarz odmian „stopiątek”, choć nadal można w ruchu liniowym spotkać te klasyczne.
W związku z 50 rocznicą rozpoczęcia eksploatacji „stopiątek” przez spółkę Tramwaje Śląskie S.A uruchomiono z tej okazji specjalną, bezpłatną linię tramwajową o numerze 50, która w miniony weekend (4-5 stycznia) kursowała w Katowicach. Linia ta połączyła Wełnowiec z Zawodziem, przejeżdżając przez katowickie dzielnice: Wełnowiec, Koszutkę, Śródmieście oraz Zawodzie.
Obsługę linii stanowiły cztery pociągi tramwajowe, na które składały się następujące wagony:
– #321, najstarsza liniowa „stopiątka” jeżdżąca solowo, obsługująca linie z zajezdni w Bytomiu – Stroszku;
– #338, wagon 105N wyprodukowany w 1975 roku, który jest czynnym zabytkiem kursującym na turystycznej linii 23, stacjonującym w zajezdni Katowice – Zawodzie;
– #354 + #355, skład klasycznych wagonów 105Na z 1975 roku, który wciąż regularnie pojawia się na linii. Jego macierzystą zajezdnią jest ta w Bytomiu – Stroszku;
– #546, zabytkowa „stopiątka” z zajezdni w Będzinie, która została odtworzona do stanu z przełomu lat 70. i 80. XX wieku
Linia kursowała w półgodzinnym takcie w godzinach 10-17 i cieszyła się dużym zainteresowaniem. Warto dodać, że wagon 338 oraz skład 354+355 są stałymi bywalcami katowickiej sieci tramwajowej – #338 kursuje regularnie na turystycznej linii 23, a skład 354+355 bardzo często pojawia się na tramwajowej „siódemce”, łączącej Katowice z Chorzowem, Świętochłowicami oraz Bytomiem.
Zapraszam do obejrzenia galerii zdjęć z tego wydarzenia, która poza moimi autorskimi ujęciami zawiera zdjęcia autorstwa pana Jakuba Dyla, któremu dziękuję za możliwość wykorzystania jego prac w artykule.