Nastał rok 1992, faza zderzenia się gospodarki Polski z całością mechanizmów wolnego rynku, faza przejściowa w społeczeństwie, które coraz bardziej otwierało i zachłannie brać chciało ze wzorców zachodnich… tak samo się działo w transporcie publicznym. Do gliwickiego PKM zaczęły przyjeżdżać autobusy dotychczas nieznane. Autobusy z kompletnie innej bajki niż „węgierscy królowie szos”, o wehikułach typu M11 już nie wspominając.