Dziś chciałbym opisać najszybszą serię parowozów na krajowej sieci kolejowej. Wyszły tylko dwa, przetrwał jeden. Mowa rzecz jasna o Pm36.
Zaprojektowanie tej serii zlecił w 1936 roku Minister Komunikacji, reprezentowany przez członka Rady Technicznej Ministerstwa, prof. Antoniego Xięźopolskiego. Człowiek ten przedstawił założenia lokomotywy, która w założeniu miała pracować z lekkimi ekspresami. Dokumenty te trafiły do Pierwszej Fabryki Lokomotyw w Chrzanowie (późniejszy Fablok), a rok później zbudowano dwa parowozy, oznaczone jako Pm36.
Pierwszy egzemplarz był wyposażony w otulinę aerodynamiczną osłaniającą także tender. Spod niej wystawały tylko koła napędowe. Ten pojazd ukończono na początku 1937 roku. Drugi, ukończony w październiku tego samego roku, w celach porównawczych zbudowano bez takiej otuliny. W ten sposób Pm36-2 był o prawie trzy tony lżejszy niż Pm36-1. Aerodynamika jednak spowodowała, że wersja z otuliną miała w założeniach prędkość konstrukcyjną 140 km/h. Pm36-2 była wolniejsza o 20 km/h.
Parowóz z otuliną aerodynamiczną i czterema wagonami wyjechała do Paryża na Wystawę Techniki i Sztuki. Skład wzbudził tam ogromny zachwyt, uhonorowany m.in. Złotym Medalem w dziedzinie „Technika w życiu codziennym”. Prawdopodobnie tutaj należy upatrywać żargonowej nazwy tego parowozu „Piękna Polka”.
Po powrocie z Paryża Pm36-1 i ukończeniu Pm36-2 oba parowozy skierowano do prowadzenia lekkich ekspresów. PKP nie zamówiło więcej tego typu lokomotyw. Brak zapotrzebowania na taki sprzęt mógł wynikać z faktu, że torowiska przejęte po zaborcach, często w kiepskim stanie, nie zawsze nadawały się do jazdy z takimi prędkościami. Mogły za to stać się hitem eksportowym. Być może i Pierwsza Fabryka Lokomotyw miała takie plany. Wszystko legło jednak w gruzach w 1939 roku, wraz z napaścią hitlerowskich Niemiec oraz sowieckiej Rosji na Polskę.
Niemiecki okupant przejął wersję z otuliną aerodynamiczną. Parowóz wcielono na sieć Kolei Niemieckich. Początkowo nadal pracował na ziemiach Polskich, w okręgu warszawskim. Otrzymał numer 18 601. Jego dalsze losy nie są jednak jednoznacznie pewne. Są źródła podające, że w październiku 1942 roku zaniedbania drużyny parowozowej doprowadziły do wytopienia korków topliwych, ale jakimś cudem kocioł nie eksplodował. Po tym wydarzeniu został odesłany na teren Niemiec, gdzie przekazano go do Ośrodka Badawczego Kolei Niemieckich LVA Gruenewald. Później zdjęto z niego otulinę i ponoć służył jako hamulcowy przy badaniach innych pojazdów. Jedynym pewnikiem jest to, że został zezłomowany, ale gdzie – nie jest pewne. Część źródeł podaje, że parowóz pocięto jeszcze w Rzeszy. Inne źródła przedstawiają odmienną wersję – w 1945 roku parowóz wywieziono na teren Związku Radzieckiego i złomowano dopiero w 1952 roku. Tak czy owak – Pm36-1 został pocięty.
Pm36-2, który w czasie Kampanii Wrześniowej znalazł się na wschodzie Polski, został wcielony do Kolei Radzieckich, obsługując linie normalnotorowe w okręgu lwowskim. W 1941 roku, po agresji Rzeszy Niemieckiej na ZSRR, parowóz przejęli Niemcy. W 1944 roku został ewakuowany do Austrii. Stamtąd w 1947 roku wrócił do Polski i z racji faktu, że pozostał jedynym tej serii, przemianowano go na Pm36-1. Do prowadzenia ekspresów nie powrócił, najczęściej pracował z lekkimi pociągami osobowymi. Z eksploatacji wycofano go w 1966 roku, a ostatecznie skreślono z inwentarza 19 czerwca 1970 roku. Odstawiono go w Tarnowskich Górach, a w 1973 roku przekazano Muzeum Kolejnictwa w Warszawie, które po dziś dzień jest jego właścicielem. Wówczas był nieczynnym eksponatem.
Parowóz z okazji 150-lecia kolei na ziemiach Polskich w 1995 roku został naprawiony w ZNTK Piła (obecnie jedyne zakłady naprawcze w Polsce, które zajmują się remontami parowozów i rewizjami kotłów) i przywrócony do ruchu. Przywrócono mu historyczny nr inwentarzowy (czyli znów dostał oznaczenie Pm36-2). Dodatkowo na wiatrownicach umieszczono tabliczki (w języku polskim i angielskim) z żargonową nazwą tej lokomotywy – „Piękna Helena”. To określenie powstało prawdopodobnie w miejscu ostatniego stacjonowania tej lokomotywy w czynnym ruchu – Ostrowie Wielkopolskim. Żona maszynisty tego parowozu miała na imię Helena.
Od 1997 roku lokomotywa stacjonuje w parowozowni Wolsztyn. Prowadziła ruch planowy z Wolsztyna do Leszna i Poznania, co roku – oprócz 2009 roku, gdy to zepsuła się w Kołobrzegu i trzeba było ją przeciągać z powrotem do Leszna – brała udział w „Parowozjadzie”. Jednak w 2012 roku nadszedł termin kolejnej rewizji kotła i została odstawiona. Obecnie stacjonuje w parowozowni Wolsztyn, nadal jest nieczynna.
Pm36 była bardzo udanym parowozem. Szkoda, że w międzywojniu tory były w tak kiepskim stanie, a do eksportu nie zdążono się nawet przymierzyć – w końcu nie co dzień się zdarza, żeby polski produkt (a takim był przecież Pm36-1) dostawał na międzynarodowej wystawie złote medale i inne wyróżnienia.
Na koniec dane techniczne tych parowozów:
Typ: Pm36
Producent: Pierwsza Fabryka Lokomotyw w Chrzanowie
Moc znamionowa: 1323 kW
Prędkość konstrukcyjna:
Pm36-1: 140 km/h
Pm36-2: 120 km/h
Tender: 32D36
Ciśnienie w kotle: 18 at (1,8 MPa)
Masa pustego parowozu:
Pm36-1: 87 t
Pm36-2: 84,3 t
Masa służbowa:
Pm36-1: 95,4 t
Pm36-2: 92,7 t
Długość:
Samego parowozu: 14,843 m
Z tendrem: 23,8 m
Wysokość: 4,13 m