W dzisiejszy wieczór powrócą na chwilę żółto – zielone barwy przewoźnika, który od samego początku formalnego istnienia ma bardzo charakterystyczne i niesztampowe malowanie. Z Szczecińsko Polickim Przedsiębiorstwem Komunikacyjnym wspomnimy dziś serię autobusów, których już nie ma z nami kilka dobrych lat, a które pomagały tworzyć markę polickiej zajezdni. 12-metrowe MAN-y NL222 obok ich przegubowych odpowiedników (NG312) były pierwszymi, które oznaczały niskopodłogowość w komunikacji szczecińsko – polickiej. Był to rok 1999. Wspomniane, nowe fabrycznie autobusy przegubowe dotarły już jesienią 1998 roku, było ich 5, a SPPK było z nich wyraźnie zadowolone.
Kontynuując realizację długiego planu wymiany taboru w pierwszej połowie 1999 roku SPPK rozpisało przetarg na zakup pięciu niskopodłogowych autobusów pojedynczych i kolejnych trzech przegubowych. Część przetargu na 18-metrowe auta unieważniono z powodu wycofania finansowania przez Gminę Szczecin, ale drugą część wygrała ponownie firma MAN, która zaoferowała każdy egzemplarz pojazdu za 920 000 zł. Jak dzisiejsze ceny się do tego mają? Przerażające prawda? Do tego przetargu na 12-metrowce zgłosiła się też firma Volvo z jeszcze tańszymi egzemplarzami. W zajezdni jednak obawiano się nowej marki, a dodatkowo miały być to egzemplarze tylko częściowo niskopodłogowe. Wzięto pod uwagę konstrukcję podłogi, warunki gwarancji oraz serwisu. Spółka SPPK na zakup otrzymała 2 mln złotych dotacji z Gminy Police, a sama dołożyła ponad milion złotych. Naszą 24 letnią rocznicę odchodzimy dopiero pod koniec listopada, ale pierwsze 3 egzemplarze do zajezdni w Policach przybyły już 29 października 1999 roku. Nie wyjechały jednak na linię, póki nie dotarła i nie została przygotowana do ruchu cała partia (połowa listopada). Pojazdy otrzymały numery taborowe 3011-3015, a więc następne po Jelczach 120M z 1997 roku oraz czarne tablice rejestracyjne z zakresu SML 9511- SML 9515. Wyjechały na linie w ostatnich dniach listopada. W zamian za dostawę skasowano kilka mocno wyeksploatowanych Jelczy M11: 626, 637, 643 i 661.
Nowe MAN-y były mocnym powiewem nowoczesności, z zewnątrz, ale też mechanicznie. Prawie 7 litrowy silnik MAN-a o mocy maksymalnej 220 KM i 4-biegowa automatyczna skrzynia produkcji ZF, przyklęk i rampa dla osób poruszających się na wózkach. Brak było w nich jeszcze klimatyzacji (także dla kierowcy), ale również guzików do samodzielnego otwarcia drzwi przez pasażerów. Zainstalowany system informacji pasażerskiej R&G był dość ubogi. Składał się z trzech zewnętrznych matrycowych wyświetlaczy oraz zegarka znajdujące się wewnątrz. Mimo to policzanie byli dumni. Pojazdy początkowo pojawiły się na liniach 101, 103 i 111, nieco później dopiero na stosunkowo młodej linii 106 oraz na 109. Przez ponad rok obowiązywał niemal nie łamany zakaz kierowania nowych pojazdów na linie: 63 i 102 kursujące przez Stołczyn i Skolwin, czyli ówczesne dzielnice „cudów”. Część autobusów otrzymała stałe przydziały na linie, m. in. wóz 3012 przez kilka lat można było spotkać tylko na szczytowej brygadzie linii 101. Do partii 5 pojazdów można (lub tez niekoniecznie) doliczyć pojazd kupiony w maju 2000 roku jako osobne, choć niewielkie zamówienie. Miał on odrobinę inne wyposażenie: pulpit VDO, przyciski przy drzwiach dla pasażerów oraz o jedno siedzenie (na 1,5 osoby) mniej, ulepszony system ogrzewania. Nadano mu numer 3016.
Przez wiele lat pojazdy unikały dużych w skutkach kolizji. Jedynie pojazdy 3011, 3014 i 3016 miały dość poważną reanimację ścian przednich. Jeden z nich po uderzeniu w ścianę budynku, pozostałe po wypadkach z innymi pojazdami. Najbardziej zauważalną wadą zewnętrzną były częste awarie matrycowych tablic kierunkowych. Niezależnie od pojazdu borykano się z tym począwszy od 2004 roku. Np. wyświetlacze w egzemplarzach 3012, 3013 i 3014 naprawiono rok po roku w 2006, 2007 i 2008 roku. Mimo to efekt nie był zadowalający. Ostatni z wymienionych pojazdów w lipcu 2008 roku otrzymał całopojazdową reklamę sieci „Play”. W maju 2010 roku wobec braku możliwości dalszej naprawy wyświetlaczy pojazd 3012 wyposażono w nowy komplet tablic pomarańczowych R&G (razem z dwoma egzemplarzami NG312). Było to ostatnie z doposażeń technicznych krótkich MAN-ów. Poszczególne pojazdy zakończyły służbę w Policach w różnych terminach, nie były wycofywane razem i nie trafiły też do jednej firmy złomiarskiej. Pierwszym, który poległ liniowo był pojazd 3014 w marcu 2011 roku. Wówczas SPPK otrzymało dużą partię autobusów i wycofywanie było objawem hurtowym. Kolejne wycofane kilka miesięcy później to 3013 i 3015. Tu dopiero trzeci przetarg zdecydował, iż poprzez pośrednika wraz z innymi pojazdami, MAN-y trafiły aż do komunikacji podmiejskiej Charkowa na Ukrainie. Tam widywano je w ruchu aż do 2018 roku. Dożyły więc swoich prawie 20 urodzin. W 2012 roku zrezygnowano z usług 3016 (i sprzedano go do prywatnego handlarza z województwa Wielkopolskiego), a rok później nie kursował już 3012.
Ostatnim MAN-em na służbie był ten… pierwszy, a więc z numerem 3011. Kursował jeszcze w sierpniu 2014 roku, a na przełomie września i października sprzedano go prawie do centrum Polic, gdzie stanął jako przerobiona altanka na ogródkach działkowych. Pamiętajmy, że to nie koniec krótkich pojazdów II generacji, ponieważ w latach późniejszych SPPK zakupiło kilka „używek” bliźniaczo podobnych do „nówek” z 1999 roku. Przeżyły i przejeździły jednak zdecydowanie mniej lat i kilometrów. Egzemplarze wyprodukowane dla Polic były naprawdę solidne wykonane. Miło je wspominam, zwłaszcza że przez wiele lat korzystałem z nich niemal codziennie. To jedna z dobrych inwestycji, dzięki którym SPPK było traktowane jako wzór w wymianie taboru.